Nie tylko dla ich oczu!
Udało się! Aktywiści działającej na rzecz praw zwierząt brytyjskiej organizacji Animal Aid mogą świętować. Ich kampania, której celem było wprowadzenie obowiązku instalowania kamer przemysłowych w brytyjskich rzeźniach, ostatecznie zwieńczona została sukcesem. Rząd Wielkiej Brytanii ogłosił niedawno plany wprowadzenia takiego właśnie obowiązku.
Bój o wprowadzenie nowych regulacji nie należał do najprostszych. Starania Animal Aid to trwająca siedem lat ciężka robota, w ramach której, działacze prowadzili śledztwa, organizowali konsultacje ze środowiskiem producentów mięsa, weterynarzami, a także silnie lobbowali na rzecz zmian wśród brytyjskich polityków. W ramach swoich śledztw AA potajemnie sfilmowała pracę 13 losowo wybranych rzeźni; okazało się, że aż 12 z nich narusza przepisy regulujące pracę tego typu przedsiębiorstw. Nie ulegało zatem wątpliwości, że sytuacja nie jest dobra i potrzebne są lepsze przepisy. Bez lepszej kontroli prawa zwierząt mogły być łamane bez końca.
Może to zaskakiwać, ale idea obowiązkowej instalacji telewizji przemysłowej w rzeźniach cieszy się wielkim poparciem różnych środowisk; za nowymi przepisami było m. in. od 200 deputowanych Farm Animal Welfare Committee (Komitetu ds. Dobrostanu Zwierząt Gospodarskich), British Veterinary Association (Brytyjskiego Stowarzyszenia Weterynaryjnego), Food Standards Agency (Agencji ds. Standardów Żywności) i Partii Zielonych.
Sekretarz ds. Środowiska Michael Grove jest pragmatykiem i w zmianie prawa dostrzega także inne korzyści niż polepszający się dobrostan zwierząt. Cieszy się on na przykład, że nowe przepisy tylko wzmocnią pozycję Wielkiej Brytanii jako globalnego lidera w dziedzinie ochrony praw zwierząt. Uważa również, że monitoring będzie jasnym sygnałem dla konsumentów na całym świecie, że brytyjska żywność produkowana jest zgodnie z najwyższymi standardami.
Wielka Brytania jest, co prawda, w awangardzie jeśli chodzi o monitoring, ale to Francja była pierwsza, a przepisy dotyczące obowiązku instalacji kamer w ubojniach przegłosowała odrobinę wcześniej, bo już w styczniu tego roku; warto dodać, że wchodzą one w życie z początkiem 2018 roku. Za wprowadzeniem proponowanych zmian w prawie było aż 85% francuskiego społeczeństwa. Dyrektor lokalnego oddziału pro zwierzęcej organizacji Compassion in World Farming cieszył się z sukcesu: „Francja jest pierwszym europejskim krajem, który wprowadził przepisy dotyczące telewizji przemysłowej w rzeźniach. To dla nas wielkie zwycięstwo, ryzyko porażki było olbrzymie, a opozycja bardzo silna. Możemy być niesamowicie dumni z uczynionego postępu.”
To świetne uczucie widzieć, jak Francja i Wielka Brytania odnoszą tak wielkie zwycięstwa na welfarystycznym polu. Należy docenić determinację lokalnych działaczy, których to praca przyniosła tak fantastyczne efekty. Możemy też pójść za ich wzorem i podjąć wysiłek na rzecz pozytywnej zmiany w naszym kraju. Niech przykład tych dwóch krajów zadziała jak katalizator i zainspiruje u nas podobny progres (bo tak właśnie ten kierunek zmian należy określić).
Szef Brytyjskiego Stowarzyszenia Weterynaryjnego stwierdził: „obowiązkowa instalacja telewizji przemysłowej we wszystkich obszarach rzeźni zapewni niezbędne narzędzie w krzewieniu kultury współczucia, która mogłaby pomóc w ochronie dobrostanu zwierząt”.
Można się zżymać, że ubój zwierząt to żadna „kultura współczucia”, a miliony bezbronnych istot nadal bezsensownie tracić będą życie po to, by finalnie wylądować na naszych talerzach. Prosiętom nadal bez znieczulenia wyrywane będą zęby, kurczaki i krowy nadal będą ekstremalnie eksploatowane; niewinne zwierzęta ginąć będą od porażenia prądem, czy od wykonanego za pomocą specjalnego pistoletu z bolcem strzału w głowę; wszystko to w ciasnych i posępnych halach zakładów, gdzie śmierć aplikowana jest taśmowo.
Ale przecież nie od razu Rzym zbudowano. Oczywiście mamy świadomość, że działania nasze nie uzdrowią od razu wszystkich patologii związanych z przemysłem spożywczym. Nie wyzwolimy wszystkich braci mniejszych, ale nasza empatia i współczucie powinny pociągać za sobą wysiłek, by w jak największym stopniu złagodzić istniejące już cierpienie. A w to jak jest ono wielkie wątpić nie możemy, zwłaszcza w obliczu realizowanych przez organizacje pro zwierzęce i ujawnianych w ostatnim czasie materiałów wideo z polskich rzeźni; materiałów, na których wyraźnie widzimy do jakich niegodziwości jest w stanie człowiek się posunąć.
Kamery nie zlikwidują uboju. Ale należy mieć nadzieję, że wystarczająca ich ilość, a także rzetelność weterynarzy, którzy zajmować się będą analizą nagranego materiału, przyczynią się znacznie do ukrócenia wszelkiego rodzaju nadużyć personelu polskich rzeźni. Stanie na straży praw zwierząt jest jedyną słuszną ścieżką i jedynym sposobem, by zmniejszyć cierpienie wykorzystywanych w przemyśle spożywczym zwierząt.
I Ty nie bądź obojętny na te zbędne męczarnie, których ofiarą każdego dnia padają niewinne zwierzęta. Wejdź na stronę okonaubojnie.pl i podpisz petycję, która na celu ma wprowadzenie obowiązku monitorowania polskich ubojni. Czytaj o naszych działaniach i postępach w kierunku zmiany, które z Twoją pomocą mamy nadzieję uczynić. Nie pozwalajmy, by Ci, którzy krzywdzą i wykorzystują pozostawali w dalszym ciągu bezkarni. Przyłącz się do nas już dzisiaj!
BądźBIO! nr 4, 2017